sobota, 4 czerwca 2011

Love Spaghetti

Ten tydzień był jakiś taki..., z powodu brak lepszego określenia, nierówny. W poniedziałek dowiedziałam się, że nie dostałam się na praktyki (a zależało mi). We wtorek przyjechała kuzynka, której nie widziałam już prawie rok. W środę zostałam zaproszona na rozmowę o pracę. W środę był też Dzień Dziecka i z tej okazji obejrzałam Zakochanego Kundla. W czwartek pichciłam oczywiście spaghetti z pulpecikami. W piątek byłam na rozmowie w Warszawie. Nie wiedząc właściwie wiele o stanowisku i firmie, jechałam "na luzaka". Po rozmowie okazało się, że BARDZO chcę tę pracę. W piątek także udało mi się w stolicy odwiedzić kumpelę z lat studenckich (nie tak odległych jeszcze:). Dzisiejszy dzień to finał Mistrza Kuchni (jeee Witney!!!), zakupy, sprzątanie, gotowanie. A teraz siedzę i uzupełniam notkę o spaghetti, które miałam zamiar zrobić już od czasu, gdy w jednym z odcinków Przepisu na życie Jerzy zalecił swojej kuchennej załodze lepienie mięsnych kuleczek zasugerowany propozycją Ani. Serial obejrzałam niedawno, w kilka dni wszystkie odcinki, ale o tym napiszę kiedy indziej. 

Jednak po obejrzeniu Zakochanego Kundla czy nie sposób rozmarzyć się o ciągnącym makaronie, oblanym pomidorowym sosem, na którym panoszy się kilka pulpecików? Ja w każdym razie nie mogłam się oprzeć i spaghetti parowało na talerzach w moim domu już następnego dnia. Chociaż film animowany oglądałam już dawno temu i była to jedna z moich ulubionych bajek, spaghetti dalej nie kojarzy mi się z romantycznym daniem. Owszem, miłość do spaghetti rozumiem jak najbardziej. Makarony kochać trzeba i basta! Jednak taki ciągnący się makaron, chlapiący i brudzący sosem, może być w ogóle sexy? Bo chociaż w animowanym psim świecie można nosem przybliżyć swojej ukochanej mięsko i całować się jedząc jedną nitkę makaronu, to jakoś w realnym świecie takie rzeczy nie wychodzą. Przynajmniej nie w moim przypadku.

Zakochany kundel powstał w 1955 roku i nie jest jednym z najlepszych filmów Disneya. Fabuła jest naiwna i trochę przesłodzona, postacie dosyć płytkie a animacja prosta i niedokładna. Niemniej, uwielbiam go :) Uwielbiam go za ten cukier, za dzielnego Hultaja, delikatną Zuzię, a szczególnie za scenę ze spaghetti. I pomimo swoich wad, Zakochany Kundel to chyba najbardziej znany film animowany o miłości.

Wynik mojej rozmowy kwalifikacyjnej w środę. A to także dzień moich urodzin. Może być różnie. Albo dostanę wspaniały prezent i formułkę "kolejny rok mija, a ja nie mam pracy, faceta ani mieszkania" ograniczę tylko do faceta i mieszkania. Albo zupełnie się załamię i spędzę swoje urodziny szlochając zwinięta w kłębek na łóżku. Się okaże. Tymczasem jutrzejszy dzień znów spędzę na wysyłaniu cv i dodam notkę o spaghetti.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz