czwartek, 26 maja 2011

Prawo tarty

Dzisiaj miało miejsce moje pierwsze wspólne gotowanie z paniami Julią Child i Julie Powell. Zaczęłam na spokojnie, od tarty z kremem czekoladowym. Zatem tak naprawdę to piekłam i to tylko z Julie. Bowiem ta tarta to pierwsza potrawa, którą wykonuje w filmie, jeszcze przed rozpoczęciem "The Julie/Julia Project".

Ta tarta "chodziła" za mną odkąd po raz kolejny obejrzałam film w poszukiwaniu inspiracji. Z racji tego, że moja mama jest wielką miłośniczką czekolady, postanowiłam ją upiec dzisiaj, dla niej.

Czemu tarta tak mnie zaczarowała? Po pierwsze dlatego, że wyglądała smakowicie i prawie poczułam zapach czekolady i jajek, a następnie dostałam nagłego ślinotoku patrząc na gęsty brązowy krem. Po drugie uwielbiam słowa, które Julie wypowiada stojąc nad miską tej nieprzyzwoicie pysznej mieszanki:

"Lubię to, że po całym dniu, gdy nic nie jest pewne, a gdy mówię "nic" mam na myśli "nic", mogę  wrócić do domu i być absolutnie pewna, że gdy dodam żółtka do czekolady, cukru i mleka, zrobi się gęsty krem. To pocieszające."

Dlatego zanim przejdę do robienia boeuf bourguignon, kąpania homara we wrzącej kąpieli i luzowania kaczki, wykonałam "pewną" tartę z kremem czekoladowym i bitą śmietaną. I nic innego mi nie pozostaje, jak zgodzić się z Julie. Bo jeśli wykonanie tarty może okazać się niewystarczająco pocieszające, to już spożywanie jej nie zawodzi nigdy:)

 A przepis jutro:)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz